J. stwierdził wczoraj, że skoro jest niedziela, to można zaszaleć... Nie... nie skakaliśmy ze spadochronem, ani na bungee. Nie wariowaliśmy na dyskotece. Nie poszliśmy w tango. Dzieci nie wysłaliśmy do szkoły z internatem, ani na poligon. Nic z tych rzeczy. Poza kilkoma wybuchami płaczu Mi. (Sz. nie daje jej zabawek) i kilkoma atakami histerii Sz. (Mi. zabiera mu zabawki i ucieka, ile tylko sił w półtorarocznych nóżkach) niedziela upłynęła w miarę spokojnie.
Chemia w jedzeniu. Konserwanty, aspartamy, syropy frukto-cośtam. Nawozy. Chlor. Fluor. Rtęć. Aluminium. Glutaminian sodu. Szczepionki, jedzenie, picie, leki, powietrze, telefony, komputery, słońce, a nawet herbata z cytryną... Wszystko jest niebezpieczne, trujące i powoduje choroby cywilizacyjne i raka. Co najmniej.
Naprawdę "mmmmm". REWELACJA! Manakish zwany jest arabską pizzą. Tyle, że na wierzchu najczęściej pasta z oliwy i zataru. Dzieciaki wsunęły manakish na drugie śniadanie. J. też nie wzgardził (właściwie to powiedział, że bardzo dobre). Kusiło mnie już od dłuższego czasu, żeby wypróbować przepis na te smakowite placuszki, ale zataru mamy tyle, co na dnie niewielkiego słoiczka, więc zastanawiałam się, czy jest sens sprawdzać, jak to smakuje.
Rozmawiam sobie z Ma., a przy okazji uczymy się dodawania.
- Mam dwa jabłuszka i jeszcze dwa. To ile jabłuszek mam razem? - pytam
- Więcej - odpowiada Ma.
Są takie dni w roku, których nadejście przez niektórych witane jest z radością, przez innych wręcz odwrotnie. Tzw. walentynki do takich dni należą. Jedni w te pędy z rana po kwiaty, czekoladki i bilet do kina (rezerwacja na dzisiejszy wieczór już właściwie niemożliwa - sprawdziłam) . Inni krytykują, że to z polską tradycją nie ma nic wspólnego, że... słabo im się robi od wszechobecnych serduszek, misiaczków, buziaczków. Osobiście chyba bliżej mi do tych drugich, ale... Ale jak się tak zastanowić, to walentynki bardzo przydatne są. Część społeczeństwa w tym dniu nieco milsza, po ulicach nieco pogodniejsze niż zwykle nastolatki pomykają; kina, kwiaciarnie, kawiarnie, restauracje notują w tym dniu zwiększony obrót. Może trzeba zbadać wpływ walentynek na dochód państwa i ewentualnie nakazać świętowanie wszystkim? A jak ktoś nie świętuje, to niech zapłaci podatek od świętego spokoju ;)