Mea manu,
...czyli własnoręcznie.
Hummus robię własnoręcznie. O pitach też mogę powiedzieć manu priopria (m.p.) – uczynione własnoręcznie. Tak się złożyło, że czas jakiś temu więcej takich własnoręcznych wyrobów zagościło w naszym menu. Nie mówię oczywiście o rzeczach typu naleśniki, pierogi, czy kotlety, ale o tym, co zwykle kupuje się w sklepie. I tak kupne zostało zastąpione przez domowe. Bułeczki w przeróżnych wersjach, precle, jogurt, twaróg.
Zawsze nieco mnie bawiły mamy w wersji eko, które wszystko robią same, bo to zdrowsze i ekologiczne. Nie mam pojęcia, czy coś wspólnego ma to z ekologią (wszak prądu przy pieczeniu bułeczek zużywa się nieco ;) Ale na pewno smaczniejsze. No i z całą pewnością eko...nomicznie uzasadnione ;) Bułeczki są pyszne, mięciutkie, nie zamieniają się następnego dnia w narzędzie do wbijania gwoździ i kosztują sporo mniej od swoich sklepowych kuzynek.
W związku z tym zastanawiam się, co jeszcze zamienić w naszym domu w manu priopria :)