StartVariaPaństwa VATera i Akcyzy Wysokich prawdziwa historia

VAT aż po gróbPrzeczytałam dzisiaj taką wypowiedź posła Twojego Ruchu Andrzeja Rozenka: "Patriotyzm w dzisiejszych czasach to nie umieranie za ojczyznę, tylko płacenie podatków, dbanie o rozwój kulturalny, praca dla Polski". Stało się to dla mnie inspiracją, żeby napisać Prawdziwą historię współczesnej rodziny prawdziwych patriotów.

Ojciec-patriota dorobił się imienia VATer. Ma żonę Akcyzę, która jest według wszystkich za wysoka nawet dla tak wysokiego gościa jak VATer, ale ojciec ją kocha. On wysoki i ona wysoka. Nomen omen zwali się również Wysocy. Pewnie dziecię też marnego wzrostu nie będzie. On pracuje na etat. Marnie zarabia, więc dorabia sobie nieco po godzinach. Tuż po pracy pędzi do Urzędu Skarbowego, a że kończy dość późno, urząd przeważnie zamknięty. Ojciec czeka więc do rana, żeby tuż po tym, jak urzędnicy wypiją poranną kawę, zgłosić, że zarobił dodatkowo 50 zł i chce podatek dochodowy zapłacić. Ojciec-patriota pędzi potem do pracy. Po drodze zamawia kawę z mlekiem. Generalnie nie lubi, ale na samą myśl, że może wesprzeć dzięki temu podatkami swój kraj, raduje mu się serce. Papierosy i wódkę też kupuje. Nie pali, a wódki nie lubi, ale akcyzę ochoczo płaci. Ojciec bywa też czasem w domu. Żonę-patriotkę przytuli, dzieciakowi da buziaka. I pędzi zarabiać dla kraju. Rodzinę to może utrzymać za pieniądze pożyczone z zachodniego banku. Przy okazji wesprze i kraj sąsiedzki... A kiedy nadchodzi weekend, ojciec znowu coś dorabia, ale i odrobinkę oddechu łapie. Spotyka się z kumplami na meczyk i piwko. Koledzy nie są patriotami i raczą się piwem wprost od południowych sąsiadów przywiezionym. Ale ojciec w końcu patriota. Kupił swoje piwo w sklepie alkoholowym na osiedlu. Im wyższa akcyza, tym bardziej żonkę mu przypomina... Czasem ojciec kupuje w hipermarkecie - wspiera zatrudnianie rodaków. W czasie, kiedy mąż wypoczywa, matka Akcyza robi konfitury i powidła. Sprzeda je potem, a sprzedaż patriotycznie zgłosi do skarbówki. W sumie to okaże się, że nie zarobiła na tym nic. Ale podatek zapłacić trzeba. Dziecię chciała posłać wcześniej do szkoły, żeby jak najszybciej rozpoczęło, a tym samym i zakończyło edukację i szybko mogło dołączyć do zaszczytnego grona płatników. Okazało się jednak, że już premier i pani ministra zadbali o to. VATer i Akcyza posyłają swoją pociechę oczywiście do szkoły prywatnej. Żeby jak najmniej państwową kasę na straty narażać. Oczywiście leczą się też prywatnie z tego samego chlubnego powodu. Najważniejsze jest do kasy wkładać i z kasy nic nie żądać. Zęby prywatnie plombują i wyrywają, gardła prywatnie leczą. A jak VATer miał zapalenie wyrostka, to se sam operację żyletką zrobił. Taki z niego patriota. Zmarł od tego, ale żona pochowała go w ogródku koło bloku. Żeby nie zmuszać państwa do wypłacenia zasiłku pogrzebowego. Uznała, że jego wysokość to rozbój w biały dzień. Nie mogła żądać tak wysokiej sumy od swego ukochanego kraju.

Patriotyzm to płacenie podatków? Może w kraju, który nie okrada swoich obywateli...